Piosenki z katanki
W trakcie pseudowiosennych porządków natrafiłem w szafie na relikt czasów słusznie minionych 😀
Oto i on. Pomięta jak 666 nieszczęść, pokryta naszywkami oraz w pocie czoła zdobytymi autografami hordów wojskowa katanka, którą to jako młodziutki kuc przywdziewałem dość regularnie.


Jak tak teraz na to patrzę, to z jednej strony aż prosi się o serię palm twarzowych, a z drugiej… no robi się jakoś tak rzewnie 🙂 I właśnie z tego względu uznałem, że takie znalezisko należy uczcić stosownym wpisem tematycznym.
Siedem kawałków: pięć z naszywek plus wybrane dwa z autografów.
Jedziemy z tym oldskulem!
Emperor
Ciągle sztos.
Amorphis
TO był Amorphis, a nie jakieś tam smęcenie 😛
Dismal Euphony
Łobosz… się kiedyś słuchało tych wszystkich kapel z cyklu „pan warczy, pani wyje”. Ciekawe, czy kojarzycie tych nieco niszowych Norwegów. Tu jeszcze byli trv, końcowych dokonań nie komentuję 🙂
Limbonic Art
Ile razy skrzekośpiewałem to interko, to już nawet nie pamiętam.
Therion
Tak, tak, kiedyś grali nieco inaczej 🙂
Asgaard
W tamtych czasach byłem totalnym psychofanem tej oto polskiej wariacji na temat Arcturus… Mieli spory potencjał, szkoda, że tak to się jakoś wszystko rozjechało.
Artrosis
Tak, naprawdę kiedyś słuchałem 🙂 I do tej pory raczej nie pozwalam szkalować 🙂
No i wycieczka w przeszłość odhaczona. Ciekawe, jakie skarby kryją się w Waszych szafach 😉