Echa minionego gigu: Au-Dessus, Postcards from Arkham, ROSK
Straaaasznie biłem się z myślami, bo równolegle Soulstone Gathering serwowało inną muzyczną ucztę. No ale Get Your Gun musiało przegrać w batalii z postmetalem.
Bałem się, że z frekwencją może być krucho. No i nie ukrywam, że rewelacji nie było… ale siary też nie, więc po dotarciu do „Zaścianka” nieco odetchnąłem.
Echo 1: ROSK
Imprezę otworzył jeden z moich najulubieńszych obecnie polskich bandów.
Od czerwca nic się nie zmieniło. Czyli ciągle grają zajebiście i ciągle foci się ich tragicznie 😀
Gdyby ktoś mnie spytał, który z tych dwóch występów podobał mi się bardziej, chyba miałbym problem z wyborem. Na odbiór pierwszego koncertu z pewnością niemały wpływ miał fakt, że kompletnie nie wiedziałem, czego się mogę spodziewać. Teraz niespodzianki już oczywiście nie było, więc pewnie siłą rzeczy nieco więcej uwagi skupiałem na tym, że wokale trochę cicho czy że gitary mogłyby brzmieć nieco lepiej.
Nie wybieram zatem. Zarówno w czerwcu, jak i w październiku sztos.
Rozwijajcie się dalej, podciągnijcie nieco brzmienie, nie zatracajcie klimatu… i macie pewne miejsce wśród moich metalowych faworytów. I nawet grajcie se dalej po ciemku, po rozgrzewce do ostatniego SSG już nic mi niestraszne 😉
Zakończyli tradycyjnie:
A tu jeszcze przypomnę wywiad, którego Krzysiek i Mateusz udzielili mi przy okazji czerwcowej wizyty w Krakowie 😉
Szkoda tylko, że niedługo po tym gigu z zespołem postanowił rozstać się perkusista… Gdybyście byli zainteresowani wakatem, to więcej szczegółów tutaj.
Echo 2: Postcards from Arkham
Na występ miłych obywateli Czechosłowacji próbowałem dotrzeć już dwukrotnie, ale okoliczności ewidentnie nie sprzyjały. Za trzecim razem już pykło.
Zaczynali od dość ciekawie kombinowanego postrocka, ale ostatnimi czasy dołożyli sporo elementów postmetalowych, momentami wręcz postblackowych, z growloskrzekami na czele. No i w efekcie otrzymujemy dość… hmm… specyficzną mieszankę 🙂
Mieszankę chyba średnio dla mnie, bo o ile wokale mi się podobają, a część partii instrumentalnych urzeka konkretem splecionym z przebojowością, to niektóre rozwiązania aranżacyjne totalnie mi nie pasują… co niestety musi rzutować na odbiór całościowy. No ale to tylko kwestia moich preferencji, bo obiektywnie jest to bdb granie i część napotkanych ziomków była gigiem Pocztówek zachwycona.
Dorzucę jeszcze, że bardzo fajnie się na ten gig patrzyło, bo ładne światła + dym to zawsze dobra kombinacja, a poza tym panowie nie uskuteczniają na scenie bezruchdansu. No i imponująca reklama szamponu w wydaniu pana Marka.
Ostatni numer tego setu chyba najbardziej zapadł mi w pamięć, ekstra to zabrzmiało.
Echo 3: Au-Dessus
Bdb gig… ale… No właśnie. Ale.
Zacznę może od tego, że STRASZNIE się na występ Litwinów napaliłem. Wszem i wobec głosiłem peany na ich cześć, Pewnej Uroczej Blondynce oznajmiłem, że absolutnie nie można przegapić, zapraszałem, kogo się da. No i chyba trochę przehajpowałem. Inaczej nie umiem wyjaśnić faktu, że z naprawdę dobrego koncertu wyszedłem rozczarowany.
Może to wina nagłośnienia, może trochę gorsza dyspozycja muzyków (momentami wokal nieco szwankował, a perkusista stanowczo nie miał swojego dnia :)), a może moje wyśrubowane oczekiwania, które nie miały szansy się spełnić. Nie wiem. Ale ja się zakochałem w tych wszystkich smaczkach z płyt, w tych subtelnie melodyjnych wtrętach gitarowych, w tych partiach chóralnych i jakże klimatycznych czystych wokalach… a dostałem „jedynie” klasowy blackowy konkret.
Być może na żywo zawsze to tak u nich wygląda, ale no… czegoś mi zabrakło.
Na zdecydowany plus zapisuję dbałość o spójność wizerunkową i mocno rytualny klimat. Scena kapturowa trzyma się jednak mocno 😛
No, więc fajnie, ale mimo wszystko czuję wyraźny niedosyt. Przy kolejnym podejściu musi już być lepiej 🙂
I na zakończenie:
Czyli całościowo wieczór udany. Oczekiwania były nieco wyższe, ale, cóż, nie zawsze może być idealnie, I guess 😉
Propsy dla Iron Realm Productions za organizację – jak najczęściej ściągajcie takie fajne kapele!
Dziękuję za uwagę.