13 ton: 1996

Tryumf polskiej myśli szkoleniowej!

1. Where the Wild Roses Grow, Nick Cave & The Bad Seeds, Kylie Minogue

Kolejne notowanie zaczynamy od ponadczasowej ballady w wykonaniu najmroczniejszego śpiewającego poety oraz pani Australijki, której wyraźnie posłużył ambitniejszy repertuar.

2. The Beautiful People, Marilyn Manson

Bodaj największy hit z kultowego Antichrist Superstar nadal broni się elegancko. Tańcowałbym.

3. Full Moon Madness, Moonspell

W poprzednim notowaniu umieściłem dwa ogromne przeboje Portugalczyków z czasów Wolfheart, ale to nie żaden z nich jest grany zawsze na zakończenie koncertu. Jeden z bezsprzecznych metalowych hymnów, po tylu latach ciągle mnie porywa.

4. Floods, Pantera

Zwykle Panterę poważamy za te bezkompromisowe groovemetalowe strzały. Ale ja na bodaj najciekawszej płycie w dorobku Amerykanów najbardziej doceniam ten jakże przejmujący i dołujący numer.

5. Mother North, Satyricon

Tu chyba sprawa jasna. Zwłaszcza dla tych, którzy choć raz doświadczyli tego „ŁOOO-OOOO-O” na żywo.

6. Roots Bloody Roots, Sepultura

Trzecie notowanie z Sepą w składzie – i raczej ostatnie, bo po tej płycie przestali mnie chwytać za serduszko. Ale tutaj jeszcze chwycili. Nadal bardzo ładnie to buja.

7. Sun Won’t Shine, Sentenced

Już kiedyś Wam wspominałem, że fińskie Sentenced to jeden z najważniejszych zespołów mojego kucowatego życia. A zaczęło się właśnie od wydanego w 1996 Down i singlowego Noose. Cóż, obecnie Noose to dla mnie już głównie sentyment… aaaale za to inny numer z tej płyty nadal spełnia moje kryteria przebojowości 🙂

https://www.youtube.com/watch?v=RokZzopTcN4

8. Nightside of Eden, Therion

Tutaj chyba najbardziej byłem ciekaw wrażenia po latach 😀 No i nie będę ściemniał: miłość do kompozycji Theriona chyba wygasła dość dawno, a uberkultowe niegdyś To Mega Therion obecnie już raczej mnie bawi… Ale jakoś słucham sobie tego Nightside of Eden i nadal mam ochotę śpiewać refren pod nosem. Czyli chyba w tym jednym przypadku magia ciągle działa 😉

Chociaż więcej Theriona już raczej się nie spodziewajcie 😉

No i mam nadzieję, że ludzie odpowiedzialni za tę okładkę nadal siedzą w więzieniu.

9. Christ Goodbye, Saturnus

Wspaniały riff. Jeśli nie znacie, to proszę czem prędzej nadrobić.

10. Zoon (Part 3) [Wake World], The Nefilim

Od Fieldsów już raczej się odbijam, ale pana McCoya w wydaniu metalowym nadal słucha mi się przyjemnie. Zwłaszcza w tym numerze.

11. Eternity Part III, Anathema

Piękny numer. Ale ja i tak cały czas czekam na końcówkę i to wykrzykiwane „Never to return!”.

Najlepiej.

12. Odi profanum vulgus, Kat

13. Szmaragd bazyliszka, Kat

No i co? Nie mówiłem, że tryumf polskiej myśli szkoleniowej? 😉

Dla mnie chyba najlepsza płyta Kata. I zawsze będę powtarzał, że gdyby tylko wydawali te genialne kompozycje w USA, to „Wielka Czwórka” miałaby zupełnie inny skład i nikt by się nie wygłupiał z żadnymi Anthraxami.

Odi profanum vulgus to najwspanialszy utwór tego hordu, tyle w temacie. A Szmaragd bazyliszka, jak już pisałem na peju, zwiastował nadejście polskiej szkoły stoner doom 😉

https://www.youtube.com/watch?v=j1LvU3z16xw

https://www.youtube.com/watch?v=KeHi-Jk9kiI

Widzimy się w kolejnym odcinku!